d--- layout: chapter --- Rozdział 15 - Mahabharata Rozdział 15 | Mahabharata Link
Dhrytarasztra rzekł:
Już wcześniej wspominałeś owego rozsławionego w świecie bohatera, lecz jego wyczynów w boju nie wychwalałeś nigdy, Sańdźajo. Obszernie opowiedz mi dzisiaj o jego odwadze w natarciu, wyszkoleniu, potędze, męstwie, autorytecie i dumie!
dhṛtarāṣṭra uvāca /
proktas tvayā pūrvam eva pravīro lokaviśrutaḥ /
na tv asya karma saṃgrāme tvayā saṃjaya kīrtitam //
tasya vistarato brūhi pravīrasyādya vikramam /
śikṣāṃ prabhāvaṃ vīryaṃ ca pramāṇaṃ darpam eva ca //
Sańdźaja rzekł:
To Dronę, Bhiszmę, Krypę, syna Drony, Karnę, Ardźunę i Dźanardanę, co pełnię wiedzy o łuku posiedli, za najlepszych w walce uważasz. Bohater ów jednak jako równego Karnie i Bhiszmie siebie widzi, swej niższości wobec Ardźuny i syna Wasudewy nie uznaje. Ów król Pandjów, władca prześwietny i wojownik najwyborniejszy, armię Karny wybił, niczym znieważony niszczycielski bóg śmierci! Wojsko to, o pełnych animuszu rydwannikach i koniach, z piechotą wyśmienitą i słoniami, jak koło garncarskie zawirowało, gdy władca Pandjów do walki z nim stanął. Celnie wypuszczanymi strzałami rozpraszał nieprzyjaciół, jak wiatr – chmury. Rydwany ich pozbawiał koni, woźniców i sztandarów, broń im wytrącał z dłoni. Jak Zabójca Wrogów piorunem wrogów swych poraża, tak on porażał słonie o kłach dwóch ogromnych – mężów ochraniających ich stopy zabijał, odzierał je z flag, godeł i oręża, odcinał im trąby. Konie i jeźdźców konnych z włóczniami, strzałkami i kołczanami – Pulindów, Khaśów, Bahlików, Niszadów, Andhraków, Tanganów, mieszkańców południa i Bhodźów, okrutnych i brutalnych w boju – strzałami swymi broni i zbroi pozbawiał, a potem odbierał im życie!
Widząc, jak król Pandjów spokojnie wszystkie cztery formacje wojska tego strzałami powala w bitwie, z jeszcze większym spokojem ruszył nań syn Drony. Jakby strachu nie czuł, zbliżył się doń w pląsach; zagadnął go słodko i tak oto przemówił wojownik prześwietny, z uśmiechem wyzwanie mu rzucając:
„Oczy twe, królu, niczym lotosów płatki, wyśmienite bronie masz i wierzchowce, jak diament jaśniejesz i mocnyś jak diament, wspaniałe są twa siła i twe męstwo. Gdy rękoma długimi łuk naciągasz ogromny, pięści na orężu tym zaciskając, rozbłyskasz jasno, niczym wielka chmura deszczowa, gdy tęczę ogromną roztacza. Gwałtownymi strzał ulewami nieprzyjaciół swych prędko zalewasz – żadnego innego równego ci w boju przeciwnika poza mną nie widzę! Sam jeden zniszczenie siejesz wśród licznych rydwanów, słoni, piechurów i koni, jak lew nieustraszony o sile straszliwej – wśród stad jeleni w lesie. Niebo i ziemię wypełniasz rydwanu turkotem donośnym, jak słońce, plonów niszczyciel – blaskami, gdy pora deszczowa się skończy. Ostre strzały, zjadliwością jadowi węży podobne, z kołczanu wyjmij i stań do pojedynku ze mną, jak Andhaka – z Śiwą trójokim!”.
„Wedle życzenia!” i „uderzaj!’ – zakrzyknął wyzwany tak do walki Malajadhwadźa, a gdy syn Drony go ugodził, strzałę z zadziorami wraził weń król Pandjów. Groźnymi wielce strzałami, podobnymi ognia płomieniom, z uśmiechem poraził na to Malajadhwadźę nauczyciel prześwietny, czułe miejsca mu przebijając. Potem wypuścił Aśwatthaman dziewięć innych żelaznych strzał ostrych, z czaplimi piórami za lotki, co aż na dziesięć sposobów lecieć mogły! Pięć z nich złamał władca Pandjów własnych strzał ostrych piątką, lecz cztery trafiły jego konie, te zaś szybko padły bez życia.
Gdy tak ostrymi strzałami strzały syna Drony, jaśniejącego niczym słońce, złamał Malajadhwadźa, napiętą cięciwę łuku też mu przeciął. Nową cięciwę naciągnął jednak na łuk bez cięciwy ów nieprzyjaciół swych zabójca, po czym strzał tysiące w króla Pandjów posłał, niebo i strony świata dokoła tą masą strzał wypełniając. Wszystkie te strzały, które wielki duchem syn Drony wypuszczał, łamał władca Pandjów, ów byk prawdziwy wśród ludzi, choć wiedział, że wyczerpać ich się nie da! Siły wytężając, połamał strzały te przez syna Drony wysłane, a potem obu strażników kół rydwanu jego własnymi ostrymi strzałami przepędził.
Na widok tej wroga zręczności łuk mocno napiął syn Drony i strzały znów jął wypuszczać, tak jak deszcz wypuszcza młodszy brat Puszana. Całą broń, którą aż osiem wozów – każdy przez osiem wołów ciągniony – mu przywiozło, w ciągu jednej ósmej dnia syn Drony zużył, panie! Gniewu pełen, niszczycielskiemu bogu śmierci w dzień końca świata był podobny; niemal każdy, kto takim tam go ujrzał – omdlewał! Jak Pardźanja deszczem ziemię wraz z górami i drzewami zalewa, gdy lato gorące się skończy, tak armię ową strzał deszczem zalewał Syn Nauczyciela. Tę ogromnie trudną do zniesienia strzał ulewę, przez Pardźanję w postaci syna Drony wypuszczoną, powstrzymał prędko, z wyciem, wiatr w króla Pandjów postaci, boga wiatru Waju orężem cudownym!
Godło wyjącego wciąż Malajadhwadźi, z wizerunkiem gór Malaja, pastą sandałową i agarową natarte, odciął wówczas syn Drony i wszystkie cztery konie wroga dobił. Woźnicę władcy Pandjów powalił jedną strzałą; strzałą o grocie w kształcie półksiężyca łuk Malajadhwadźi złamał, jak wielka chmura deszczowa grzmiący; na kawałeczki roztrzaskał mu rydwan; strzały jego własnymi strzałami odparł i całą resztę broni mu zniszczył. Choć miał go już w garści, nie zabił wroga syn Drony, gdyż dalej walczyć z nim pragnął!
Tymczasem nadbiegł pędem słoń wspaniały o kłach ogromnych, dobrze wyszykowany, potężny, co ku schronieniu pospieszył, gdy pan jego zginął; dosiadł go wielki Pan Gór Malaja, jakby lew wielki na szczyt góry wspiął się z donośnym rykiem. Jeszcze poskramiał słonia, a już prędko oszczep, niczym promień słońca lśniący, wrzeszcząc, Pan Panów Gór w Syna Nauczyciela posłał, z gniewem, staraniem najwyższym przy ciskaniu oręża i siłą. Diadem syna Drony nim rozłupał, pokryty klejnotami, z diamentami wspaniałymi i złotem, delikatną materią, girlandami i perełkami przybrany, raz za razem radośnie krzycząc: „już nie żyjesz!”. Blaskiem słońcu, księżycowi, planetom i ogniowi równy, od uderzenia mocnego spadł na ziemię i w proch się rozbił ten diadem, niczym szczyt górski, gęstym lasem porosły, piorunem wielkiego Indry porażony.
Jak wąż potężny, gdy nań ktoś nadepnie, gniewem wielkim zapłonął wtedy Aśwatthaman i strzał czternaście schwycił, śmierć nieprzyjaciołom niosących, pałkom niszczycielskiego boga śmierci podobnych. Piątką strzał ugodził stopy i czubek trąby słonia, trójką – ręce i głowę króla Pandjów, a szóstką – sześciu towarzyszy jego, rydwanników wielkich, przepięknych niczym pór roku szóstka. Bardzo długie i krągłe, wyborną pastą sandałową natarte, złotem, perłami, diamentami i innymi klejnotami ozdobione, ręce władcy Pandjów na ziemię upadły i wiły się jak dwa węże zabite przez Tarkszję. Jego głowa zaś, o twarzy jaśniejącej niczym księżyc w pełni, z podłużnymi, poczerwieniałymi ze złości oczyma i wydatnym nosem, kolczykami zdobna, na ziemię spadając, błyszczała niczym księżyc między gwiazdami dwiema.
Gdy Syn Nauczyciela, co pełnię wiedzy posiadł, wyczynu tego dokonał, w otoczeniu przyjaciół i sojuszników syn twój, król Durjodhana, doń się zbliżył i z radością cześć głęboką mu okazał, jak Pan Nieśmiertelnych – Wisznu, gdy ów odniósł zwycięstwo nad Balim!
saṃjaya uvāca /
droṇabhīṣmakṛpadrauṇikarṇārjunajanārdanān /
samāptavidyān dhanuṣi śreṣṭhān yān manyase yudhi //
tulyatā karṇabhīṣmābhyām ātmano yena dṛśyate /
vāsudevārjunābhyāṃ ca nyūnatāṃ nātmanīcchati //
sa pāṇḍyo nṛpatiśreṣṭhaḥ sarvaśastrabhṛtāṃ varaḥ /
karṇasyānīkam avadhīt paribhūta ivāntakaḥ //
tad udīrṇarathāśvaṃ ca pattipravarakuñjaram /
kulālacakravad bhrāntaṃ pāṇḍyenādhiṣṭhitaṃ balam //
vyaśvasūtadhvajarathān vipraviddhāyudhān ripūn /
samyag astaiḥ śaraiḥ pāṇḍyo vāyur meghān ivākṣipat //
dviradān prahataprothān vipatākadhvajāyudhān /
sapādarakṣān avadhīd vajreṇārīn ivārihā //
saśaktiprāsatūṇīrān aśvārohān hayān api /
pulindakhaśabāhlīkān niṣādān dhrakataṅgaṇān //
dākṣiṇātyāṃś ca bhojāṃś ca krūrān saṃgrāmakarkaśān /
viśastrakavacān bāṇaiḥ kṛtvā pāṇḍyo 'karod vyasūn //
caturaṅgaṃ balaṃ bāṇair nighnantaṃ pāṇḍyam āhave /
dṛṣṭvā drauṇir asaṃbhrāntam asaṃbhrāntataro 'bhyayāt //
ābhāṣya cainaṃ madhuram abhinṛtyann abhītavat /
prāha praharatāṃ śreṣṭhaḥ smitapūrvaṃ samāhvayan //
rājan kamalapatrākṣa pradhānāyudhavāhana /
vajrasaṃhananaprakhya pradhānabalapauruṣa //
muṣṭiśliṣṭāyudhābhyāṃ ca vyāyatābhyāṃ mahad dhanuḥ /
dorbhyāṃ visphārayan bhāsi mahājaladavad bhṛśam //
śaravarṣair mahāvegair amitrān abhivarṣataḥ /
mad anyaṃ nānupaśyāmi prativīraṃ tavāhave //
rathadviradapattyaśvān ekaḥ pramathase bahūn /
mṛgasaṃghān ivāraṇye vibhīr bhīmabalo hariḥ //
mahatā rathaghoṣeṇa divaṃ bhūmiṃ ca nādayan /
varṣānte sasyahā pītho bhābhir āpūrayann iva //
saṃspṛśānaḥ śarāṃs tīkṣṇāṃs tūṇād āśīviṣopamān /
mayaivaikena yudhyasva tryambakeṇāndhako yathā //
evam uktas tathety uktvā prahareti ca tāḍitaḥ /
karṇinā droṇatanayaṃ vivyādha malayadhvajaḥ //
marmabhedibhir atyugrair bāṇair agniśikhopamaiḥ /
smayann abhyahanad drauṇiḥ pāṇḍyam ācāryasattamaḥ //
tato navāparāṃs tīkṣṇān nārācān kaṅkavāsasaḥ /
gatyā daśamyā saṃyuktān aśvatthāmā vyavāsṛjat //
teṣāṃ pañcācchinat pāṇḍyaḥ pañcabhir niśitaiḥ śaraiḥ /
catvāro 'bhyāhanan vāhān āśu te vyasavo 'bhavan //
atha droṇasutasyeṣūṃs tāṃś chittvā niśitaiḥ śaraiḥ /
dhanurjyāṃ vitatāṃ pāṇḍyaś cichedādityavarcasaḥ //
vijyaṃ dhanur athādhijyaṃ kṛtvā drauṇir amitrahā /
tataḥ śarasahasrāṇi preṣayāmāsa pāṇḍyataḥ /
iṣusaṃbādham ākāśam akarod diśa eva ca //
tatas tān asyataḥ sarvān drauṇer bāṇān mahātmanaḥ /
jānāno 'py akṣayān pāṇḍyo 'śātayat puruṣarṣabhaḥ //
prahitāṃs tān prayatnena chittvā drauṇer iṣūn ariḥ /
cakrarakṣau tatas tasya prāṇudan niśitaiḥ śaraiḥ //
athārer lāghavaṃ dṛṣṭvā maṇḍalīkṛtakārmukaḥ /
prāsyad droṇasuto bāṇān vṛṣṭiṃ pūṣānujo yathā //
aṣṭāv aṣṭagavāny ūhuḥ śakaṭāni yad āyudham /
ahnas tad aṣṭabhāgena drauṇiś cikṣepa māriṣa //
tam antakam iva kruddham antakālāntakopamam /
ye ye dadṛśire tatra visaṃjñāḥ prāyaśo 'bhavan //
parjanya iva gharmānte vṛṣṭyā sādridrumāṃ mahīm /
ācāryaputras tāṃ senāṃ bāṇavṛṣṭyābhyavīvṛṣat //
drauṇiparjanyamuktāṃ tāṃ bāṇavṛṣṭiṃ suduḥsahām /
vāyavyāstreṇa sa kṣipraṃ ruddhvā pāṇḍyānilo 'nadat //
tasya nānadataḥ ketuṃ candanāgurubhūṣitam /
malayapratimaṃ drauṇiś chittvāśvāṃś caturo 'hanat //
sūtam ekeṣuṇā hatvā mahājaladanisvanam /
dhanuś chittvārdhacandreṇa vyadhamat tilaśo ratham //
astrair astrāṇi saṃvārya chittvā sarvāyudhāni ca /
prāptam apy ahitaṃ drauṇir na jaghāna raṇepsayā //
hateśvaro dantivaraḥ sukalpitas tvarābhisṛṣṭaḥ pratiśarmago balī /
tam adhyatiṣṭhan malayeśvaro mahān yathādriśṛṅgaṃ harir unnadaṃs tathā //
sa tomaraṃ bhāskararaśmisaṃnibhaṃ balāstrasargottamayatnamanyubhiḥ /
sasarja śīghraṃ pratipīḍayan gajaṃ guroḥ sutāyādripatīśvaro nadan //
maṇipratānottamavajrahāṭakair alaṃkṛtaṃ cāṃśukamālyamauktikaiḥ /
hato 'sy asāv ity asakṛn mudā nadan parābhinad drauṇivarāṅgabhūṣaṇam //
tad arkacandragrahapāvakatviṣaṃ bhṛśābhighātāt patitaṃ vicūrṇitam /
mahendravajrābhihataṃ mahāvanaṃ yathādriśṛṅgaṃ dharaṇītale tathā //
tataḥ prajajvāla pareṇa manyunā padāhato nāgapatir yathā tathā /
samādadhe cāntakadaṇḍasaṃnibhān iṣūn amitrāntakarāṃś caturdaśa //
dvipasya pādāgrakarān sa pañcabhir nṛpasya bāhū ca śiro 'tha ca tribhiḥ /
jaghāna ṣaḍbhiḥ ṣaḍ ṛtūttamatviṣaḥ sa pāṇḍyarājānucarān mahārathān //
sudīrghavṛttau varacandanokṣitau suvarṇamuktāmaṇivajrabhūṣitau /
bhujau dharāyāṃ patitau nṛpasya tau viveṣṭatus tārkṣyahatāv ivoragau //
śiraś ca tat pūrṇaśaśiprabhānanaṃ saroṣatāmrāyatanetram unnasam /
kṣitau vibabhrāja patat sakuṇḍalaṃ viśākhayor madhyagataḥ śaśī yathā //
samāptavidyaṃ tu guroḥ sutaṃ nṛpaḥ samāptakarmāṇam upetya te sutaḥ /
suhṛdvṛto 'tyartham apūjayan mudā jite balau viṣṇum ivāmareśvaraḥ //